Być jak Maryja

(Konstanty Mańkowski, "Matka Boska Wiosenna", 1894)

Temat ten wisiał nade mną jak ciężka deszczowa chmura. Na blogu taki jak ten, traktującym o pięknie, kobiecości i wierze, musiała się w końcu pojawić Ona - najpiękniejsza z kobiet, Matka Zbawiciela, Maryja. Nie odważyłam się dotąd napisać tekstu o Niej, bo choć wiążę z Nią ściśle swoje życie od kilku lat, to Ona wciąż pozostaje dla mnie zagadką, a ta przyjaźń między nami nie jest najłatwiejsza. Być jak Maryja... Kościół od stuleci poleca wiernym uczynić Maryję swoją orędowniczką , przewodniczką. Dla kobiet ma być wzorem do naśladowania obok Pana Jezusa. Ale jak mamy upodobnić się do Maryi, kiedy wiemy o niej tak niewiele? Autorzy Pisma Świętego byli dosyć oszczędni w opisywaniu wydarzeń, w których brała udział Matka Jezusa.
Nie oczekujcie, proszę, że poniżej odpowiem na to pytanie, ponieważ sama nie znalazłam jeszcze na nie satysfakcjonującej odpowiedzi. W zasadzie w tym miesiącu chciałam przygotować dla Was tekst na inny temat. Ale zaświtał mi w głowie pomysł, którego autorem był, jak mniemam, Duch Święty (Jego pomysły charakteryzują się tym, że łatwo nie da się o nich zapomnieć 😏). Mając na uwadze, że trwa maj, miesiąc maryjny i odbywają się tak zwane nabożeństwa majowe, przyjrzałam się wezwaniom, które wyśpiewujemy w Litanii Loretańskiej. Pragnę zaproponować wszystkim Czytelniczkom, by przyjrzały się sobie w kluczu poszczególnych imion Maryi (od "Zwierciadło sprawiedliwości" do "Wspomożenie wiernych"). Poniżej znajdziecie krótkie komentarze, a także refleksje, pomocnicze pytania przy każdym wezwaniu. Mają onę formę pamiętnikarskiej notki, afirmacji, czy modlitwy. Są to subiektywne interpretacje poszczególnych imion maryjnych, będące wynikiem głębokich i czasochłonnych przemyśleń. Wierzę, że mogą Was zainspirować, być może odmienić dotychczasowy sposób odmawiania Litanii, a także pomogą skonfrontować się z tym pięknym ideałem Najświętszej Maryi Panny.
Czy to nie zuchwałość szukać siebie w tych cudownych i wziosłych wezwaniach? Jak można mieć śmiałość sięgać do nich? Ta myśl towarzyszyła mi często podczas pracy nad tym tekstem. Dodatkowo w świetle codziennych grzechów i potknięć aspirowanie do maryjnej doskonałości wydawało się śmieszne i zupełnie beznadziejne. Lecz jedno powinno nas pokrzepiać: Maryja, choć obdarzona ogromnymi łaskami i wynagrodzona przez Boga niezwykle obficie, była i jest tylko człowiekiem, kobietą jak każda z nas. Wierzę, że jest to Jej rola od wieków - być dla nas pierwszym drogowskazem na drodze do Boga, wspierać nas w dążeniu do świętości. Tak, program osobistego rozwoju, który krystalizuje się w moich komentarzach poniżej, jest maksymalny (powiedzmy sobie szczerze: wezwania Litanii Loretańskiej są maksymalne). Ale bądźcie odważne! Życzę Wam ufności, otwartego serca i umysłu w osobistej refleksji nad wymienionymi poniżej imionami Maryi.

Zwierciadło sprawiedliwości

Zwierciadło to niezwykły przedmiot - pozwala ujrzeć prawdę o nas, nasze piękno i niedoskonałości, których same nie potrafimy dostrzec. Lustro zaś nie afiszuje się, pozostaje ukryte. Sprawiedliwość pochodząca od Boga, połączona nierozerwalnie z miłosierdziem, w Biblii często występuje jako synonim świętości.
Pragnę z całego serca, by moje decyzje, wybory, a także sądy i oceny odzwierciedlały Bożą sprawiedliwość, perspektywę niebieską. Niech inni widzą i czują, że ponad wszystko umiłowałam prawo Boże, szczególnie prawo miłości. Dzięki niemu inni będą mogli przyglądać się mi i dostrzegać puste, zapomniane miejsca we własnych sercach - tak po prostu, bez moich przemów, wykładów, pouczeń.

Stolico mądrości

"Stolica" to inaczej "siedziba", Mądrością jest oczywiście Bóg. Maryja jest stolicą Mądrości w znaczeniu dosłownym i przenośnym - w Jej ciele mieszkał Jezus, będący ucieleśnieniem Mądrości Bożej. Potem żyjąc tak blisko Bożego Syna, miała w sercu zawsze miejsce dla mądrości pochodzącej od Niego.
Mądrość jest wielką cnotą, każdy jej pożąda. Mądrość największa i najprawdziwsza, czyli ta pochodząca od Boga, jest dostępna tak łatwo! Można ją posiąść dzięki zjednoczeniu z Chrystusem w Najświętszym Sakramencie, słuchaniu Słowa, czy przez błaganie Ducha Świętego o dar mądrości. A potem? Każdemu zdarza się czasem pleść bzdury. Ale wypowiadać oszczerstwa, obelgi, kłamstwa...? Oby mój język nie świadczył nigdy przeciw temu, że pragnę być stolicą Mądrości.

Przyczyno naszej radości

Największą radością człowieka jest fakt, że kochający nas Bóg zechciał przyjąć postać ludzką, okrutnie cierpieć i umrzeć dla naszego zbawienia, a potem zmartwychwstać, zostawiając obietnicę życia wiecznego w Królestwie Niebieskim. Wszystko to stało się także za przyczyną Maryi, dzięki Jej zgodzie na przyjęcie woli Bożej. To Ona przyniosła światu najczystszą Radość.
Wyobrażam sobie, że ktoś mówi do mnie: "Jesteś przyczyną mojej radości!". Cóż piękniejszego można usłyszeć? Chcę wstawać każdego ranka, by zanieść innym choć odrobinę radości. To mogą być przecież drobiazgi: uśmiech do nieznajomego, wesoła zabawa z dziećmi, kolacja, którą najbardziej lubi mąż, spontaniczna kawa z przyjaciółką, żarty ze znajomymi z pracy... Drobnych i wielkich radości nam potrzeba.

Przybytku Ducha Świętego

W łacińskiej wersji Litanii słowo "przybytek" to "vas", co oznacza raczej "naczynie, instrument". Wezwanie to określa Maryję, dającą się wypełnić Duchem Świętym. Słowo "przybytek" jest również nawiązaniem do Świątyni Jerozolimskiej, w której w tajemniczy sposób przebywał Bóg.
Aby stać się przybytkiem Świętego Ducha, należy przede wszystkim prosić Go, by napełnił mnie całą i obdarzał swymi rozlicznymi darami. Może się to wydarzyć tylko wtedy, kiedy Pocieszyciel znajdzie we mnie pustkę, a przynajmniej pewną przestrzeń do działania. Nie chcę upychać do swojego serca i umysłu rozlicznych treści wątpliwej proweniencji, nowych pomysłów, planów, przemyśleń. Nie chcę dusić się od własnych emocji, myśli, uczuć rozgrzebywanych bez końca. Przybytek niczego więcej nie potrzebuje, jak tylko Boga.

Przybytku chwalebny

"Ad maiorem Dei gloriam" - "na większą chwałę Boga". Myślę, że to hasło nie powinno być mottem jedynie Towarzystwa Jezusowego, ale każdego chrześcijanina. Wiem, że Bóg działa niezliczone cuda w moim życiu, w których objawia się Jego chwała. Czy jednak ja świecę blaskiem tej chwały jak najpiękniejsza świątynia, którą wszyscy mogą oglądać? Pragnę, by moje działania wśród ludzi zawsze były czynione ad maiorem Dei gloriam. Niech świat widzi, jak wielki i godny najwyższej chwały jest mój Pan i Bóg. Niech dostrzega to w moich słowach, dobrych uczynkach, wyglądzie, prezencji.

Przybytku sławny pobożności

Pobożność to słowo, które współcześnie nie kojarzy się dobrze. Myśli nasze kierują się albo w stronę fałszywej z gruntu dewocji, albo rozmodlonych starszych pań na nabożeństwie różańcowym. Czasem w sercu pojawia się pokusa, by myśleć, że na pobożność szkoda czasu, że jest właściwie dosyć nudna. Jeśli jednak chcę naśladować Maryję, muszę nie tylko być pobożna, ale i z tej pobożności zasłynąć! Kościół oferuje cały wachlarz pięknych, nabożnych praktyk - bardziej tradycyjnych i całkiem nowoczesnych. Wiem, że nie zawsze będę żyć w stanie euforii i pasji wiary. To właśnie pobożność pozwala trzymać się mocno Boga, gdy przychodzi duchowa oziębłość.

Różo duchowna

Róża uważana jest za królową wśród kwiatów, góruje nad innymi swym majestatem i godnością. Jest symbolem piękna życia, delikatności, uroku.
Pragnę, aby sfera duchowa zajmowała zawsze priorytetowe miejsce w moim życiu, choćby i przed codziennymi zobowiązaniami, pracą, rozwojem osobistym... Tak wiele jest ważnych spraw! Jednak przetrwa tylko to, co pochodzi z Ducha. Aby stać się różą duchowości, chcę dbać o ogród mojego serca, ale też kształtować moją wrażliwość np. poprzez czytanie wartościowych lektur. Nie chcę otaczać się tandetną, płytką muzyką czy obrazami dostarczanymi w obfitości przez kulturę niską, czasem niegodną, by zwać ją kulturą.

Wieżo Dawidowa

Król Dawid zasłynął z tego, że obwarował Jerozolimę murem z obronnymi wieżami. Wieża Dawida była symbolem potęgi miasta, majestatu władcy, bezpieczeństwa. W Pieśni nad Pieśniami Oblubieniec tak zwraca się do Oblubienicy: "Szyja twoja jak wieża Dawida, zbudowana warstwami; tysiąc tarcz na niej zawieszono, wszystką broń walecznych" (PnP 4,4). Ważną funkcją wieży obronnej jest również to, że z daleka można dojrzeć nadciągające niebezpieczeństwo, można spojrzeć na świat z innej perspektywy.
Niech będzie mi dane być jak monumentalna wieża jerozolimska, strzegąca wiary, dobra, sprawiedliwości. Pragnę nie chwiać się jak trzcina na wietrze, ale nabrać pewności w moich przekonaniach, priorytetach, wartościach. Chcę być również obroną i wspomożeniem dla moich bliskich. Nie chcę zamykać oczu, gdy widzę prawdopodobne zagrożenie dla ich bezpieczeństwa duszy i ciała. Oby nie zabrakło mi odwagi, aby inni ludzie mogli polegać na mnie tak, jak Kościół pielgrzymujący zawsze może liczyć na wstawiennictwo Bożej Rodzicielki.

Wieżo z kości słoniowej

Kość słoniowa to mocny, drogi i szlachetny materiał o subtelnym, białym odcieniu. Owo porównanie także pojawia się w Pieśni nad Pieśniami, gdy Oblubieniec mówi do Oblubienicy: "Szyja twa jak wieża z kości słoniowej. Smukła i piękna" (PnP 7,5). Kość słoniowa uwidacznia w warownej wieży jej siłę, godność i piękno.
Pewność siebie (zdrowa, nie będąca pychą) jest czymś niezwykle potrzebnym każdemu człowiekowi, być może szczególnie kobiecie. Wierzę, że należy z podniesioną głową kroczyć przez życie, nie korzyć się przed światem i jego sprawami, a bać się jedynie Boga i Jego sądu. Taka pewność, duma i poczucie godności promieniują na zewnątrz niezwykłym, szlachetnym pięknem. Wieża z kości słoniowej jest rzeczywiście najpiękniejszą budowlą nie do zdobycia ze względu na Tego, który ją wzniósł. Moja godność, pewność siebie i piękno wynika z dziecięctwa Bożego. Ich gwarantem jest Ten, który znał mnie, zanim jeszcze świat mnie poznał, który pokochał mnie tak, że cierpiał i umarł za mnie.

Domie złoty

Dom kojarzy się z bezpieczeństwem, jest często tłem najpiękniejszych wspomnień. Wezwanie to odnosi się do salomonowej Świątyni Jerozolimskiej, która słynęła z bogactwa ornamentów i kosztowności. Maryja ze względu na swoje cnoty była najpiękniejszą świątynią Bożą i prawdziwym domem dla Jezusa, którego przez dziewięć miesięcy nosiła pod sercem.
Powinnam uświadomić sobie, że ja również jestem domem dla Boga, świątynią Ducha Świętego przez chrzest i sakramenty święte, a już najbardziej dosłownie po przyjęciu Komunii Świętej. Czy dbam o to, by stać się najpiękniejszą, najdroższą świątynią? To wezwanie skłania również do refleksji nad znaczeniem ziemskiego domu. Czy mój dom to ja? Pragnę tworzyć jego niepowtarzalną atmosferę, nadawać mu czaru i uroku, tworzyć piękne wspomnienia. Nie bez przyczyny podtrzymywanie ciepła domowego ogniska uznaje się za coś bardzo kobiecego. Niech beze mnie mój dom będzie jedynie pomieszczeniem z kwiatkami do podlania.

Arko przymierza

Arka przymierza, jako jedna z najświętszych rzeczy dla narodu wybranego, była przechowywana w Świątyni Jerozolimskiej. Złożono w niej najcenniejsze pamiątki: mojżeszowe tablice z przykazaniami, laskę Aarona i miseczkę z manną, którą Bóg zesłał z nieba Izraelitom. Nowe, niezbywalne przymierze zawiera się w osobie Jezusa Chrystusa. Maryja, szanująca i strzegąca prawa żydowskiego, niesie światu jego najdoskonalsze dopełnienie.
Marzę, by strzec w swoim sercu tego, co najcenniejsze - w pierwszej kolejności oczywiście Słowa Bożego i nauki Kościoła. Dla Izraelitów w dawnych czasach ważna dla wzrastania w wierze była również historia, pamięć o przeszłych wydarzeniach, która spajała ich jako wspólnotę religijną i narodową. Tak samo jest w przypadku nas, współczesnych. Ja również pragnę zachowywać pamięć o rocznicach, urodzinach bliskich, świętach, najpiękniejszych wspomnieniach, o historii - tej bliskiej, rodzinnej, lokalnej, ale też wspólnotowej, narodowej. Nie chcę jednak mieć jej tylko dla siebie. Jak w Arce przymierza, niech i skarby we mnie służą pokrzepieniu i rozpaleniu serc innych.

Bramo niebieska

Przez Maryję Niebo zeszło na ziemię i wierzymy, że przez nią również możemy najlepiej poznać i pokochać Jezusa, a na końcu dostąpił chwały Nieba.
Bardzo ważne dla zdrowia naszej duszy jest postępowanie w cnotach i wykonywanie dobrych uczynków, nie mówiąc już o zaniechaniu złych. Jednak by choć w maleńkim stopniu zbliżyć się do ideału Niebieskiej Bramy, jaką jest Maryja, należy również innym dawać sposobność do czynienia dobra. Wpierw nie prowokować bliźnich do grzechu: do wybuchu gniewu, do obmowy, nie inicjować kłótni, nie dotykać miejsc słabych... W drugim kroku natomiast dać przestrzeń do dobrych uczynków, na przykład pozwolić sobie czasem pomóc, pozwolić zatroszczyć się o siebie.

Gwiazdo zaranna

Dawniej nazywano tak planetę Wenus, która widoczna jest na niebie tuż przed wschodem słońca. Pojawienie się w historii zbawienia Maryi zapowiada rychłe nadejście Jutrzenki, czyli Jezusa Chrystusa.
Gwiazda zaranna niesie nadzieję końca ciemnej nocy i nadejścia świtu. Czy ja niosę innym nadzieję? Nie chcę być osobą, która wiecznie narzeka i snuje czarne wizje przyszłości, zarażając innych własnym niepokojem. Optymizm płynący z ufności w Bożą opiekę niech mi i innym przynosi otuchę w najtrudniejszych chwilach. Na cóż darmo martwić siebie i bliskich jutrem? "Dosyć ma dzień swojej biedy" (Mt 6, 34).

Uzdrowienie chorych

Choroba jest niezwykle trudnym doświadczeniem z wielu powodów. W każdej postaci i nasileniu sprawia, że chwieje nam się grunt pod nogami. Ważnym obowiązkiem chrześcijanina jest troska o zdrowie swoje i innych. Nawet jeśli nie jestem w stanie pomóc choremu wyzdrowieć, bardzo ważne jest choćby towarzyszenie - dziecku, przyjacielowi, sąsiadce, rodzicom... A gdy nie trafi mi się sposobność, by pomóc bezpośrednio, mogę wspomóc nawet nieznajomego chorego za pośrednictwem organizacji charytatywnych bądź przez modlitwę.

Ucieczko grzesznych

Ten palący wstyd, gdy zrobiło się coś paskudnego... To poczucie beznadziei i bezsilności, gdy bez przerwy wraca się do tych samych grzechów... Kto choć raz tego nie doświadczył? Bóg ma moc wyleczyć nas z grzechów i wspomóc nasze postanowienie poprawy, ale nie oznacza to, że nie potrzebujemy przyjaciela, ucieczki do drugiego człowieka. Niech kimś takim będę ja, na wzór Maryi, najwdzięczniejszej ucieczki dla grzeszników. Chcę z wielką miłością wychodzić naprzeciw tym, którzy popełnili nawet najgorsze świństwa, służyć im, nie wywyższać się, dobrze doradzić, pomóc w zmianie, jednocześnie nie mając litości dla samego grzechu. Czy ja sama nie potrzebuję czasem drugiego człowieka, do którego mogę uciec i zostawić wszystko za sobą?

Pocieszycielko strapionych

Uświadamiamy sobie, jak bardzo jesteśmy szczęśliwi, dopiero, kiedy dostrzegamy, jak bardzo można cierpieć. Ale, jak mówił św. Jan Paweł II, dla chrześcijanina żadna sytuacja nie jest beznadziejna. Zawsze znajdą się słowa pocieszenia - w Piśmie Świętym jest ich całe mnóstwo. Pragnę być szafarką tych słów, być po prostu przyjaciółką najlepszą, jaką potrafię. Nie dla mnie pogrążanie się w beznadziei i zatruwanie nią innych. Chcę, sama będąc umocnioną, wycierać z policzków łzy i wzbudzać choćby najdrobniejsze uśmiechy.

Wspomożenie wiernych

Trudno jest być chrześcijaninem samotnie. Jeszcze w czasach Jezusa pierwsi wierni, czyli apostołowie, tworzyli wspólnotę. Bóg wie, że bardzo potrzebujemy siebie nawzajem, stąd powołanie Kościoła. Duch Święty ma moc wspomagać w wierze, ale przecież częstokroć wysługuje się w tym celu innymi. Pragnę z głębi serca, by wysłużył się mną! Cudownie jest mieć przyjaciół, bliskich, z którymi przy stole swobonie można porozmawiać o Bogu, o odbytych rekolekcjach, ciekawych lekturach duchowych, życiu Kościoła... Ilu ludzi żyje w duchowej izolacji, nie mając poza Maryją nikogo, kto bym ich wspomagał! Niech za moim pośrednictwem mocą Ducha Świętego moi bliscy (i nie tylko) będą umocnieni, a z naszego spotkania odejdą uskrzydleni. Biada mi, naprawdę, jeśli miałabym osłabić, a nie rozpalić czyjąś wiarę...

* * *
Wiem, że ten post na blogu nie jest taki, jak dotychczasowe, prawdopodobnie nie nadaje się do lektury przy kawie. Jestem świadoma, że nie każdy go potrzebuje, nie każdy będzie miał czas, by się nad nim pochylić. Jeśli jednak, drogie Panie, zapoznałyście się z moimi rozważaniami i macie swoje przemyślenia, refleksje, będzie wielkim bogactem dla wszystkich, jeśli podzielicie się nimi poniżej! Które imię Maryi jest Wam najbliższe, a które sprawia najwięcej trudności? Czy lubicie modlić się Litanią Loretańską? 
Życzę Wam cudownego miesiąca maja i kolejnych miesięcy z Maryją!





Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty