Czy savoir-vivre może pomóc nam w zbawieniu?

Wieczernik i pomnik św. Stanisława Papczyńskiego w Górze Kalwarii

Pytanie postawione w tytule jest oczywiście prowokacją, gdyż odpowiedź na nie wydaje się być jasna: w zbawieniu dopomaga nam dobry Bóg, od Jego łaski wszystko zależy. Chrystus na krzyżu odkupił nasze winy, zbawienie dokonuje się przez Niego. Faktem jest jednak, że człowiek musi z łaską współpracować - czynić akty woli i podejmować słuszne decyzje. Bez wysiłku nasze powołanie do świętości nie wypełni się. Wielka jest to tajemnica i sprawa najwyższej wagi. Zapytacie więc słusznie, jakie znaczenie ma, czy ktoś je rybę właściwym widelcem, ubierze się elegancko do opery, czy przepuści kobietę w drzwiach? Odpowiem przewrotnie: moim zdaniem w kwestii zbawienia naszej duszy jest to jednocześnie zupełnie bez znaczenia i bardzo istotne.

Po co to wszystko?

Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, zasady savoir-vivre powstały, aby polepszać ludzkie życie - pomagać w codziennych i niecodziennych czynnościach oraz ułatwiać obcowanie z drugim człowiekiem. Skupmy się na relacjach z innymi. Znajomość savoir-vivre może zminimalizować ryzyko niewłaściwego zachowania się, które bywa nieuprzejmością albo nawet zniewagą wobec innych. Wiemy, że na pogrzeb nie wypada przyjść w kolorowej kwiecistej sukience, ponieważ mogłoby to zostać odczytane jako lekceważenie smutku i straty, jaką przeżyła rodzina (co wyraża czarny strój żałobników). 
Świat gestów i mowa ciała to też język, którym się posługujemy.
To, jak się zachowujemy, ma znaczenie - tym większe, im wyższą funkcję pełnimy w społeczeństwie. Aby regulować te kwestie w świecie polityki międzynarodowej, powstał protokół dyplomatyczny. Czy pamiętacie wizytę prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa, w Warszawie 6 lipca 2017 r. i aferę, jaka wybuchła w mediach o pożegnanie z polską parą prezydencką? Prezydent Trump po uściśnięciu dłoni prezydentowi Andrzejowi Dudzie wyciągnął dłoń do pani prezydentowej. Agata Kornhauser-Duda zignorowała gest gościa, zręcznie wyminęła amerykańskiego prezydenta, by uścisnąć dłoń jego żonie, Melanii Trump. Ileż to żartów i insynuacji powstało z tej jednej niezręczności (pomijając fakt, że polska prezydentowa zachowała się prawidłowo)! Że prezydent Trump zupełnie ignoruje swoją żonę, że Agata Duda chciała celowo utrzeć nosa Donaldowi Trumpowi... Otóż i waga drobiazgów. A jest ona odczuwalna nie tylko "na wyżynach".

Szacunek do innych

Savoir-vivre zakłada, że każdej napotkanej osobie należy się szacunek i odpowiednie uznanie w odniesieniu do roli, jaką pełni w społeczeństwie. Z takim samym szacunkiem powinnyśmy traktować ministra i sąsiada, przy czym sposób rozmowy i forma spotkania z obiema tymi osobami będą się zasadniczo różniły. Wyznawanie pewnych wartości i pielęgnowanie określonych cnót sprawiają, że savoir-vivre nie jest dla nas tylko aktorstwem i pustym frazesem. Te cnoty to m.in. życzliwość, cierpliwość, dobroć, empatia, służba. Gdy widzimy w autobusie kobietę w ciąży, ustępujemy jej miejsca, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że może być jej ciężko i wiemy, że nosi w sobie nowe życie. Gospodarz przyjęcia sadza swoich gości na odpowiednich miejscach przy stole dbając o to, by każdy z nich miał szansę na odbycie ciekawej rozmowy lub poznanie kogoś nowego. Tak silne skupienie uwagi na drugiej osobie bliskie jest ideałom chrześcijańskim. Nikt, kto obcuje z nami nie powinien z naszego powodu poczuć się zlekceważony czy poniżony - to minimum. 
Dla chrześcijanina każde spotkanie z drugim człowiekiem powinno być okazją do czynienia dobra i okazywania miłości.

Szacunek do siebie

Spójrzmy prawdzie w oczy - czasem savoir-vivre traktujemy instrumentalnie. Wertujemy podręczniki i przeglądamy strony internetowe w poszukiwaniu informacji, które pomogą nam wypaść jak najlepiej na przykład podczas rozmowy o pracę. Właściwe zachowanie się, elegancja i kurtuazja powinny też służyć nam samym, dowartościowywać nas. Wiemy, że jesteśmy kompetentni, by otrzymać posadę, więc usiłujemy pokazać to podczas rozmowy kwalifikacyjnej, nie chcemy, by doszło do nieporozumienia w komunikacji niewerbalnej. Chcemy w końcu zachować się stosownie wobec potencjalnych przełożonych. Nie ma nic złego w zdrowej pewności siebie, choć granica między nią a pychą i próżnością jest cienka. Znajomość zasad savoir-vivre daje nam umiejętności, które pomagają nam w kontaktach z innymi, czynią nas uważniejszymi, bardziej empatycznymi. W oczach innych możemy stać się godnymi takiego samego, dobrego traktowania. W swoich oczach też winniśmy urosnąć - staramy się przecież żyć piękniej, szlachetniej. Doceniajmy również siebie samych! Powinniśmy tak samo jak innych szanować siebie - jest to zgodne tak z savoir-vivrem, jak i z chrześcijaństwem.

Moc z Ducha

Zauważmy, że cnoty wymienione wyżej, na których opiera się filozofia savoir-vivre, to owoce łaski Ducha Świętego - cierpliwość, uprzejmość, dobroć, łagodność, opanowanie (Ga 5,22). Dla osoby wierzącej wynikają z tego dwie dobre rzeczy:
  1. Gdy brak nam cierpliwości, a wobec innych jesteśmy raczej gburowaci i opryskliwi, możemy prosić o łaski Ducha Świętego, by stan rzeczy odmienić.
  2. Pozornie uciążliwe zasady savoir-vivre mogą stać się dla chrześcijanina doskonałym narzędziem do realizowania i pogłębiania tych cnót.

* * *

Jak dotąd nie wydaje mi się, by Pan Bóg powołał mnie do heroicznych zadań i wielkich gestów. Mam swoją rodzinę, dom i to jest przestrzeń, w której mogę zdziałać coś chwalebnego. Jednak za każdym razem, gdy właściwie zachowam się wobec nowo poznanych osób, gdy potrafię poprowadzić życzliwą rozmowę, gdy przyjmę gości tak, że czuję się oni dobrze w moich progach, wtedy wiem, że czynię małe dobro. Kto wie, może to małe dobro będzie moją przepustką do nieba?
Oczywiście wiara w Boga i dobre wychowanie świetnie żyją bez siebie. Można respektować zasady i być mistrzem towarzyskiej ogłady nie mając nic wspólnego z Kościołem. Tak samo osoby wierzące spokojnie obejdą się bez znajomości etykiety. Wierzę jednak, że savoir-vivre może być znakomitym narzędziem do szlifowania cnót, które w nas zrodził Duch Święty i do uczynienia nas lepszymi ludźmi.

A czy Wy kiedykolwiek patrzyliście w ten sposób na zasady etykiety, dobre maniery? Jakie znaczenie ma dla Was savoir-vivre?

Komentarze

  1. Cieszę się, że jest ten blog łączący s-v z nauką Kościoła Katolickiego, oprócz bloga doktora Krajskiego wszystkie inne strony s-v w internecie są mocno laicyzujące. Mam nadzieję, że blog będzie się mocno i bardzo duchowo rozwijał. Szkoda, że nie ma adresu mailowego do kontaktu z Szanowną Autorką. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również odczułam tę pustkę i postanowiłam sama stworzyć takie miejsce w sieci. Cieszę się, że nie tylko ja widzę ścisły związek między s-v a chrześcijańską duchowością i nauką Kościoła. Postaram się za chwilę udostępnić tu mój adres mailowy, to bardzo dobra wskazówka. Dziękuję za komentarz, sprawił mi wiele radości! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam częściej!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty